+1
2getThere 1 stycznia 2019 19:12
05.10.2018 - czas lecieć. WAW-ALA z przesiadką w Kijowie. W sobotę o 4 rano lądujemy w Ałmatach. Mamy kupione bilety kolejowe do Buchary w Uzbekistanie. 1400 km dwoma pociągami. 2 dni drogi. Przejazd pociągiem ciekawy ale nudny krajobrazowo. Za oknem szary step i nicość. Przejście graniczne upierdliwe. 4h siedzenia, wywalanie bagaży na podłogę pociągu, przeszukiwania, patrole z psami, spisywanie danych, cykanie zdjęć (bynajmniej nie pamiątkowych). Słyszeliśmy o nieprzyjemnych pogranicznikach uzbeckich. I tak, w porównaniu do kazachskich, są bardzo nieprzyjemni, wręcz wzbudzają niechęć.

Cel: Buchara. Jedno z najważniejszych historycznie miast islamu. Jedwabny szlak. Oficjalnie zabytków jest ponad 400. Miasto muzeum. Godzinami szwędamy się po mieście, najchętniej tam, gdzie nie ma nic na mapie. Zapomniane madrasy, wesołe miasteczko, mili ludzie i dobre jedzenie.







































Filmowa relacja z tej części:


Jedziemy na południe. Cel: uzbeckie góry i miasto Termez, tuż pod granicą z Uzbekistanem. Z lokalnego dworca łapiemy autobus do miasteczka Muborak. Tam przesiadamy się do Karszy. W tym mieście utykamy na kilka godzin. W końcu udaje się znaleźć kogoś kto jedzie w kierunku Boysun. Droga na południe jest bardzo malownicza. Dostajemy zaproszenie od kierowcy do jego domu we wsi Omonchona. Kolejne dni spędzamy w górach, kręcąc się to tu, to tam, zaliczamy najzimniejszą noc w 4 ścianach i bierzemy udział w niedzielnym grilowaniu. Zostalibyśmy w górach na dłużej ale przenikliwe zimno każe nam już jechać. Dalej, na południe, tam będzie słońce.

Miasto Termez. Położone nad rzeką Amu-daria. Zburzone przez Mongołów odbudowało się dopiero w XV wieku. Przed podbojem arabskim był tu buddyzm. Po to tu przyjechaliśmy, żeby zobaczyć Fayaz Tepe, buddyjskie pozostałości z przed ponad 2000 lat. Wykopaliska prowadzone są od lat 90. tuż przy granicy afgańskiej. Ze względu na strefę przygraniczną, żeby zobaczyć cały teren wykopalisk potrzebne jest specjalne zezwolenie.









































Czas wracać. Prawie 400 km do Samarkandy. Dojeżdżamy, gdy jest już ciemno. Samarkanda nie podobała nam się tak jak Buchara. To jednak duże, rozwinięte miasto, zupełnie inny klimat niż w mniejszej Bucharze. Ostatni przystanek zaliczamy w Taszkencie. Ale nic nie widzimy poza hotelowym łóżkiem i dworcem kolejowym. Polskie żołądki vs. Uzbekistan - 0:2. Rahmat!


















Link do filmu z tej części:



Ostatnie dwa dni spędzamy w mieście Ałmaty w Kazachstanie. Udaje nam się wreszcie zaliczyć kazachskie Morskie Oko, Big Almaty Lake:

Dodaj Komentarz